Wczorajszy dzień był dla niego czymś całkowicie nowym. Pierwszy raz poczuł się jak prawdziwy ojciec razem ze swoją córką. Odebrał Olimpię od Ali, zabrał ją na pizzę, poszli razem na zakupy, żeby mieć co jeść, byli na spacerze z Frankiem w parku. Całe popołudnie spędzili razem na świetnej zabawie. Wiedział jednak, że nie powinien przywiązywać się tak do tego dziecka, lecz czuł, że inaczej nie może. Zdał sobie sprawę, że nie może odtrącać małej cząstki siebie, bo to tak, jakby odtrącał siebie, jakby nienawidził to, co sam stworzył.
Dzisiejszy ranek od samego początku składał się głównie z samego śmiechu. Wychodząc z sypialni, bosą stopą natrafił na kałużę pozostawioną przed Franka. Znów ryknął krzykiem, Mała znowu się z niego śmiała, a pies patrzył się na niego z pogardą. Skąd to wiedział? Bo czy pies przekrzywiający głowę na widok człowieka to normalny widok? Dziewczynka uciekła do łazienki, żeby się przebrać, a pies skulił się pod jej łóżkiem w pokoju. Sam musiał wszystko sprzątnąć. Zdał sobie jednak sprawę, że to wszystko zaczyna mu się powoli podobać.
Po śniadaniu poszedł do łazienki, by umyć zęby, a dziewczynka podreptała za nim. Zdziwił się, że zaczęła robić to samo co on. Uśmiechnęła się tylko do niego, wypłukała buzię i pobiegła do salonu. Spojrzał w lustro. Zobaczył młodego mężczyznę o niebieskich oczach, z lekkim zarostem, o ponadprzeciętnym wzroście. Gdy przymknął powieki, zobaczył wokół siebie jeszcze dwie osoby. Jedną małą blondyneczkę, która wesoła biegała z psem i dorosłą kobietę, która byłaby złudnie podobna do jego córki, a jednocześnie na palcu miałaby obrączkę. Tak właśnie powinna wyglądać jego rodzina.
- Tato, gdzie jedziemy? - usłyszał z tyłu swojego samochodu głos małej blondynki.
- Na hale... Ja mam trening, a ty sobie grzecznie posiedzisz na trybunach - powiedział,
otwierając drzwi przed Olimpią.
- A na długo?
- Dwie godziny... - weszli do budynku o udali się na salę.
- Ale co ja będę tam robić? - odwrócił się w stronę dziewczynki i nie patrzył na drogę. Po chwili poczuł, że zderza się z kimś. Zobaczył kobietę. Taką jaką widział w swoich rannych wyobrażeniach. Piękna, wysoka blondynka, złudnie podobna do Olimpii. - To żeś wywinął gafę, ojciec...
- Przepraszam najmocniej panią - zaczął się tłumaczyć i przepraszać, kobieta tylko uśmiechała się co chwilę, a Olimpia pokazywała chytry uśmieszek. - Tak w ogóle to Grzesiek jestem, a to moja córka Olimpia.
- Miło mi, Ola.
- Pracuje tu pani? - zapytał kobiety.
- Od niedawna tak.
- No i widzisz tatku, problem rozwiązany. Ja zostaję z panią Olą, a ty idziesz sobie spokojnie trenować - chwyciła zdezorientowaną kobietę za rękę i odeszła z nią, a Grzegorz dopiero po chwili pobiegł do szatni i zaczął trenować.
Nie mógł uwierzyć w to, że na jego drodze stanęła kobieta, którą kilka godzin wcześniej wyobrażał sobie w marzeniach. Przecież to nie może być możliwe, aby tak po prostu wpaść na kogoś, kogo zobaczyło się dzięki wyobraźni. Jednak w tej chwili zaczął liczyć się jedynie udany trening. Grzesiek nawet nie bał się, że małej może się coś stać. Czuł, że Olimpia jest w dobrych rekach, które nie raz jeszcze się będą ją zajmować.
Ola.
- Gdy nie pójdę do pracy, nie zjem jutro kołaczy.- powiedziała dziewczyna leżąc w łóżku przykryta pod nos kołdrą. Nie miała zamiaru wstawać, w łóżeczku było tak cieplutko i przyjemnie. Lecz gdy pomyślała o braku pieniędzy wywlekła się z niego i ogarnęła się w trymiga.
Aleksandra była typem osoby spóźnialskiej, więc nic dziwnego, że spóźniła się do pracy. Biegła do kafejki jak oszalała, po drodze złamałaby obcas, zgubiła dwa razy klucz i upuściła swój telefon. Ponad to wpadła na coś... a raczej kogoś. Już chciała się wydrzeć na mężczyznę, ale powstrzymała się, gdy sam wyszedł z inicjatywą i przeprosił ją. Dotarła do drzwi cała i zdrowa z małą dziewczynką. Nigdy nie była dobra w wychowywaniu dzieci, takie geny.
- Mogę mówić do ciebie ciocia?
- Oczywiście, że możesz.
- To dobrze. Głodna jestem, zjemy coś?- zapytała mała, gdy Łomacz był poza zasięgiem ich wzroku.
- A co proponujesz?
- Grochówkę! I bigos!
- Chcesz, żebyś puszczała bąki?- zapytała się blondynki.
- Może minie ci do spotkania z tatą.- odpowiedziała pod nosem i wzięła do ręki telefon wybierając numer do restauracji.
Po kilku godzinach Grzesiek wrócił odebrać córkę. Ola z wielkim uśmiechem oddała w jego ręce Olimpię i odetchnęła z ulgą. Nie musiał się przejmować czy blondyneczka chce oglądać Nickelodeon czy jednak woli Disney Channel. Już i tak za dużo nasłuchała się piosenki z czołówki SpongeBob i piosenek z "brazylijskiego tasiemca" Violetty.
- Ubierz się, a ja pogadam z Olą.- powiedział Grzesiek do córki, więc ta inteligentna sześciolatka wzięła swoje ubranie wierzchnie i wyszła na korytarz, zamykając za sobą drzwi.
- Mała ma niezły temperament, po mamusiu?- zapytała kelnerka patrząc się w oczy siatkarza.
- Nie znam jej matki.
- To ty ją urodziłeś, że nie znasz matki?- dziewczyna wyglądała komicznie. Jedną dłonią podparła biodro, druga zwisła wzdłuż tali. Usta miała rozchylone, jedną z brwi uniesioną, a oczy szeroko otwarte.
- Nie, mała sama się podrzuciła na wycieraczkę.
- Aha. Spryciula...
- Miałabyś ochotę iść ze mną na obiad?- zapytał znikąd Grzegorz, zdziwioną dziewczynę. Sam był zdziwiony, że z taką łatwością przyszło mu zaproszenie jej do restauracji.
- Z wielką chęcią.
- Dzisiaj, gdy skończysz pracę?
- Jasne, ale co zrobisz z małą? W końcu, ja się nią nie zaopiekuje.- uśmiechnęła się do niego, a on przyjął minę myśliciela.
- Poproszę znajomą, żeby się nią zaopiekowała. Miała rękę do dzieci.
- To załatwione. Będę czekać przed halą.
- Przyjadę, cześć.- przytulił ją na pożegnanie i ruszył w stronę drzwi.
- Pa, Grzegorzu.- odpowiedziała cicho i wróciła do nudnego, szarego życia kelnerki.
Grzesiek i Ola świetnie się razem bawili. Łomacz cały czas żartował wywołując uśmiech na twarzy kobiety. Uznał również, że będzie Gentlemanem i zapłaci za obiad. Ta sprawa wyszła dziewczynie na rękę, bo ledwo wiąże koniec z końcem i nigdy nie wyobrażała sobie, że zje obiad w tak wytwornej restauracji.
Idąc gdańskimi ulicami poznawali się bliżej. Jednak dziewczyna miała w sobie blokadę i nie chciała otworzyć się przed Grześkiem. Wymyślała różne historię, byleby zatuszować przeszłość, która była cholernie raniąca. Nie chciała do niej powracać, nie przy nim, gdyż wiedziała, że jej wrażliwość zostanie wystawiona na próbę.
- Kiedy grałem w Jastrzębiu spotykałem wiele kobiet, w większości fanki siatkówki. Nie byłem szczęśliwy takim przebiegiem zdarzeń, bo w pamięci zachowała mi się ta dziewczyna z którą spędziłem wakacje. Gdy wyjechałem na Śląsk kontakt się urwał i żałuje.- odpowiedział mężczyzna.
- Ja też miałam chłopaka, w którym zakochałam się na zabój. Był miły, zabawny, troskliwy, mówił, że kocha mnie najmocniej na świecie. Po pewnym czasie zapomniał o mnie, był za bardzo zajęty karierą. Załamałam się, zaczęłam miewać humorki, bo miałam zaledwie 19 lat, a kochałam go jakbym miała 30 lat. Po jakimś czasie ponownie zaczęłam go widywać, ale on mnie nie poznawał. Więc uznałam, że muszę podjąć jakieś kroki i wbić mu do głowy, że to ja jestem jego byłą miłością.
- A co to za kroki, jeżeli mogę wiedzieć?
- Przeprowadziłam się do Gdańska, z daleka od mojego rodzinnego miasta. On został wysłany nad morze z powodu pracy, która tego wymaga. Pracuje w dużej korporacji, zarabia całkiem niezłą sumkę, ale zapomniał o swojej rodzinie i zmienił się. Więc czasami myślę czy był sens przeprowadzać się do Trójmiasta, skoro on nie widzi nic poza pracą, pieniędzy i kobietami, a o swojej rodzinie nawet nie wspomina?
- Był sens. Mamy wiele wspólnego.
- Nawet nie wiesz jak wiele.- odpowiedziała pod nosem zielonooka.
- To się dowiem, jeżeli mi tylko pozwolisz.- złapał ją za podbródek i chciał pocałować, ale przeszkodził im telefon. Do Grzegorza dzwoniła nijaka Ala, która aktualnie opiekuje się Olimpią. Zauważyła, że mała jest psotnicą, ale nie do tego stopnia, żeby słyszeć krzyki w słuchawce telefonu.
- Będę musiał jechać, przepraszam cię najmocniej. Oli zaś szaleje...
- Nic się nie stało. W końcu ja jutro też idę do pracy, więc powinnam uciekać do mieszkania.
- Odwiozę cię.
- Nie musisz, to kilometr drogi stąd. Dziękuję za mile spędzony czas.- skradła mu całusa w policzek.- Do zobaczenia.
~*~*~
Witajcie ;*
Rozdział dodany z lekkim poślizgiem, przez moją głupotę. W każdym bądź razie, następny będzie dodany tak jak zawsze, czyli poniedziałek ;) Co ja mogę napisać? Grzesiu się rozpędza i chce poderwać naszą bohaterkę, Olimpia szaleje, jak to dziecko, a Ola opowiada o swojej przeszłości, może nie ze szczegółami, ale jest :P
Pozdrawiam was serdecznie, Maniek wraz z Dzuzeppe, z którą nie mam pojęcia co się stało :(
Super
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej lubie ta Olimpie :) Kim jest jej mama, nooo?!
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Nadal uważam, że Ola jest mamą Olimpii ;)
OdpowiedzUsuńGrzesiu spotkał kobietę ze swych marzeń, więc nie ma, co się dziwić, że próbuje ją poderwać :P
Olimpia jest świetna! Liczę na więcej zabawnych akcji z tym rezolutnym dzieckiem :D
Rozdział świetny ;]
Buziaki ;*
Kurde jak marzenie o moze się spełnić. Przynajmniej w sensie fizycznym, bo jeszcze nie wiemy jak to jest z jej wnętrzem. Czasami uroda nie idzie w parze z mózgiem.
OdpowiedzUsuńNie będę spekulować kto jest mamą małej. Poczekam, aż mi to powiecie:).
Zawsze potrafisz człowieka zaskoczyć ciekawi mnie bardzo kim jest jej mam :) Może wraz kolejnymi rozdziałami coś się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńGrzesiek ma aż taką słabą pamięć żeby nie pamiętać Oli z dawnych czasów? Sądzę, że właśnie Ola jest mamą Olimpii ;)
OdpowiedzUsuńCały Grzesiek i tak jego niezdarność, nie wiem czemu ale uwielbiam właśnie Łomacza takiego. Dobrze mu wychodzi znajdywanie opiekunek dla swojej córy, na całe szczęście robi to umiarkowanie i tylko wtedy kiedy musi a nie podrzuca dziecko na cały dzień by mieć Oli z głowy. Pierwsze spotkanie z Ola, dość ciekawe :) Jeżeli dobrze dedukuję i Ola jest matka Olimpii to nie wiem czy do końca podoba mi się to ze troszkę zakłamuje rzeczywistość przed Grześkiem, może lepiej gdyby nic nie mówiła, bo on potem moze mieć to jej za złe.
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozmawiać o tym samym, ale myśleć o czymś innym; udawać, że się nie wie o co chodzi. Bynajmniej to jest moje odczucie, nie wiem czy trafne. Mam nadzieję, że zostałam zrozumiana, bo ostatnio ciężko z tym u mnie :P
OdpowiedzUsuńGrzesiu szaleje, Olimpia szaleje, piesiek szaleje... istne szaleństwo :)
czekam na ciąg dalszy, buziaki ;*
Uwielbiam Olimpię i mam nadzieję, że będzie więcej jej szaleństw tu ;D
OdpowiedzUsuńGrzesiu poznał w końcu Olę i od razu umówił się na spotkanie. Mam nadzieję, że ich znajomość będzie kwitła ;)
Pozdrawiam A. ;*
Olimpia jest świetna :))
OdpowiedzUsuńGrzegorz z Olą mrał....
bardzo mi się podoba :)
Pozdrawiam :*