niedziela, 8 marca 2015

3. "Nigdy nie uciekaj bez słowa, bo w przyszłości będziesz tego okropnie żałować..."

     Gdy wyjeżdżałam z Polski, chciałam jak najszybciej zamknąć za sobą wszystkie drzwi, wszystkie niedokończone sprawy. Nie potrafiłam spojrzeć niektórym ludziom w oczy, powiedzieć, że wyjeżdżam, że już więcej się nie spotkamy, nie zamienimy ze sobą choćby jednego słowa, nie złożymy życzeń na święta. Teraz jednak przyjdzie mi zobaczyć ich znowu, spojrzeć także w te znienawidzone niegdyś oczy, usłyszeć paraliżujący głos, poczuć raniący dotyk. Muszę jednak stawić czoła rzeczywistości, muszę pokazać, że z Olimpią Łomacz nie opłaca się zadzierać, że z nią się nie wygra. Aczkolwiek boję się wszystkiego, co może spotkać mnie najpierw w Rzeszowie, potem w Częstochowie, a potem w innych miejscach, w których zostawiłam niedokończone sprawy. Tak, jak nigdy nie lubiłam powrotów z wszelkiego rodzajów obozów do domu, tak teraz kompletnie nie wiem, co przyniesie mi los, jak powinnam przygotować się na każdą ewentualność, co odpowiadać na zadawane pytania, jednak w głębi duszy cieszę się, że dałam się przekonać na powrót.
      Sebastian uważnie prowadzi samochód, jednak znajduje ułamki sekund, by spojrzeć na mnie ukradkiem, uśmiechnąć się pokrzepiająco. Jest moim oparciem, moją motywacją, by wreszcie stanąć na nogach. Nawet teraz, w chwili, którą powinien poświęcać swojej narzeczonej, jest ze mną, bo chce mi pomóc, bo wie najlepiej, co jest dla mnie najlepsze, czego potrzebuję naprawdę. Nie raz ratował mnie z opresji, ukrywał w swoim świecie przed złem w postaci rodziców, nieodwzajemnionej miłości, przytrafiających się kontuzji, dosłownie wszystkiego, co nagle spadało na moje barki, a czego nie potrafiłam udźwignąć, czemu nie potrafiłam stawić czoła. Kilka lat temu zastanawiałam się, jakim cudem nie czuję do niego nic więcej poza ogromną przyjaźnią, której nie da się zrozumieć, jeśli nie jest się nami, jeśli nie zna się całej historii naszej znajomości, jeśli nie pamięta się wszystkich radosnych słów, jak i tych, które raniły najmocniej. Nikt nie zrozumie, jak wiele zmieniło się w nas samych, odkąd się poznaliśmy, jak mocno ewaluowały nasz poglądy, plany na przyszłość, cele życiowe, priorytety. Zmieniliśmy się cali my. Przeszliśmy drogę od niedojrzałych nastolatków do pewnych siebie, dorosłych ludzi, którzy nie stracili łączącej ich przyjaźni.
     - Brakowało mi ciebie, wiesz? - uśmiechnął się do mnie, stawiając przede mną niezdrowe jedzenie typu fastfood oraz parującą kawę. - Kiedyś wystarczyło zadzwonić i kilka godzin później już się widzieliśmy, a teraz... 
     - Sebastian, przecież, jak byłam we Włoszech, nic się nie zmieniło, również wystarczało kilka godzin i widzieliśmy się. - Upiłam łyk ciepłego napoju i zajrzałam do papierowej torebki z naszym pożywieniem. Nie miałam odwagi, żeby spojrzeć mu prosto w oczu, więc grzebanie w torebce było najlepszym wyjściem. - Poza tym, teraz jestem obok. Wykorzystajmy ten czas. Dzwoń do Magdy, żeby wolne sobie organizowała i jedziemy gdzieś! - ożywiłam się wreszcie, wpadając na pomysł wspólnego wyjazdu. Twarz młodego Ignaczaka rozjaśniła się, kąciki ust delikatnie uniosły się do góry.
      - Myślisz, że to dobry pomysł? Nasza trójka, jak za dawnych, dobrych czasów? - roześmiał się na wspomnienie wszystkich naszych wspólnych wojaży. 
     - Myślę, że to najlepsze rozwiązanie ze wszystkich możliwych - uśmiechnęłam się lekko. - A teraz zjedzmy to szybko, bo jeśli ktokolwiek nas zobaczy z takimi "smakołykami", to będzie niewesoło.
   Całą dalszą drogę, prowadzącą do Rzeszowa, spędziliśmy na rozmowie, śpiewaniu najnowszych hitów, które płynęły w radioodbiornika. Głos Sebastiana był do zniesienia, jednak ja współczułam mu, że musiał słuchać, jak nieudolnie staram się mu dorównać. Mam jedynie nadzieję, że zdołał przez te wszystko lata się już do tego przyzwyczaić i nie przestanie nagle mnie rozpoznawać na ulicy. Widząc jego twarz, całą rozpromienioną, pełną ciepła i radości, przestaję myśleć o czymkolwiek złym, co zostało we Włoszech, co teraz przestaje się liczyć. Dzięki prawdziwej przyjaźni jestem w stanie zobaczyć, jak wiele traciłam, jak bardzo byłam zaślepiona, jak wiele mnie ominęło. Ucieczka przed Simonem, bo tak to właściwie można nazwać, była jedynym dobrym rozwiązaniem, bym zobaczyła pozytywy wolnego życia, tych wszystkich chwil, gdy nikt mnie nie kontroluje, niczego nie wymaga. Myślę, że nigdy nie miałabym dosyć odwagi, żeby wyjechać bez słowa, żeby przekonać siebie samą, że to jest w danej chwili dla mnie najlepsze, że tego potrzebuję. Sebastian jest swego rodzaju moim aniołem stróżem, który pojawia się w odpowiednim momencie i chroni przed popełnianiem najgorszych w życiu błędów, jednak niekiedy i on nie daje rady zawsze być obok i mówić, co jest dobre, a co powinnam spisać na straty. Ale jest moim przyjacielem, osobą, którą kocham zupełnie inną miłością.
     Dosłownie godzinę później mogę wreszcie rozprostować kości pod rodzinnym domem Ignaczaków, w którym gościłam już nie raz. Wystarczyło kilka sekund, by w oknie kuchennym pojawiła się pani Iwona, a zza domu wychylił się pan Krzysztof. Na twarzach obydwojga małżonków malował się uśmiech, w końcu nie widzieli mnie już dość długi czas, ostatni raz byłam tu w zeszłe wakacje. Gdy tylko znaleźli się się obok mnie, nie mogłam uwolnić się z ich ramion. Ściskali mnie, żalili się, że za rzadko przyjeżdżam przed dobre kilka minut. Ignaczak tylko śmiał się, nawet nie starając się uwolnić mnie od swoich rodziców. Zostałam wyściskana, zaprowadzona do domu, usadzona przy stole i wręcz zmuszona do jedzenia, które swoim smakiem przypominało wszystkie te dania, które niekiedy jedliśmy razem z Simonem w ekskluzywnych restauracjach. Właśnie, Simone... Wydzwaniał do mnie, jednak Sebastian skutecznie utwierdzał mnie w przekonaniu, że przerwa między nami jest potrzebna, że jeśli panujące pomiędzy nami jest prawdziwe, to Włoch zrozumie moje zachowanie i sam przyjedzie po mnie. W tamtej chwili wyłączyłam również telefon, nie chciałam czytać przychodzących wiadomości czy powiadomień, ile to razy nadawca tego numeru chciał się ze mną połączyć.
      - Dominika będzie uradowana, jak cię zobaczy - pani Iwona postawiła przede mną talerz z ciastkami domowej roboty i zachęciła do skosztowania. - Dziś wieczorem powinna już być w domu po sesji. Za godzinę widzę was na kolacji! - uśmiechnęła się do mnie, wstała z miejsca i zostawiła mnie samą ze swoim synem w salonie. 
    - Twoja mama nic się nie zmieniła. Nadal jest tak samo rodzinna, gościnna, a dodatkowo zawsze wie, kiedy się ulotnić - usiadłam obok przyjaciela na kanapie i przytuliłam się do jego ramienia.
    - Tak to prawda... Olimpia, ty też się nie zmieniłaś - spojrzał prosto w moje oczy. - Doskonale pamiętam, dlaczego wyjechałaś. Dziś, gdy wyszliśmy z lotniska widziałem na twojej twarzy strach... 
     - Nie chcę o tym rozmawiać. Sebastian, to wszystko już dawno się skończyło, a teraz... - wstałam z miejsca, podchodząc do okna. - Nie potrafię wyobrazić sobie tej chwili, w której mogłabym go spotkać, poczuć, że jest tak blisko. 
      - Ola, nie możesz taż żyć, nie możesz uciekać przed przeszłością, wpadając w takie bagno we Włoszech... - podszedł do mnie i przytulił. - Twoje własne szczęście jest najważniejsze...
      - Dziękuję...
     Chwilę później do domu Ignaczaków zawitała Magda, przez co Sebastian był już dla mnie prawie nieuchwytny, jednak nie byłam na niego zła, cieszył się w końcu swoją narzeczoną, którą zostawił na kilka dni samą, by zająć się mną. Michalczewska jest wspaniałą kobietą, czasami zastanawiam się, jak taki łobuz, jakim był niegdyś mój przyjaciel, mógł ją w sobie rozkochać. Cieszę się z całego serca, że już niedługo zawitam na ich ślubie i weselu. Kiedy do domu zawitała również Dominika można było poczuć się, jakby przeszedł właśnie huragan. Wszędzie było jej pełno, wszystkim nam opowiadała o tym, jak jej idzie na studiach, których wykładowców nienawidzi, a którzy przypadli jej do gustu. Nie poszła w ślady swojego ojca, lecz bardziej w pasję matki, chce zostać dietetykiem. Na kolacji siedziałam jak zaczarowana, przyglądając się miłości płynącej od całej rodziny Ignaczaków, w tej chwili bardzo mocno tęskniłam za rodzicami, za Mateuszem. Dopiero dzięki ściskającej mnie za rękę dłoni przyjaciela te myśli odleciały ode mnie, a reszta wieczoru minęła w radosnej atmosferze.
     - Idziesz ze mną na spacer? - Dominika wychyliła się zza futryny, a razem z nią zarażający uśmiech. - No nie daj się prosić - weszła głębiej i usiadła na łóżku.
     - Nie mam ochoty, podróż mnie zmęczyła - położyłam głowę na poduszce.
     - Oj nie rób z siebie siedemdziesięciolatki - zaśmiała się. - Idziemy!
     Takim oto sposobem po godzinie dwudziestej trzeciej, gdy wszyscy domownicy rozeszli się do swoich sypialni, wymknęłyśmy się z młodą Ignaczakówką z jej rodzinnego domu. Rzeszów mimo upływających lat jest coraz piękniejszy i nowocześniejszy. Nawet obrzeża miasta, po których spacerujemy, są piękne. Obie idziemy w ciszy, jednak widzę, że Dominikę coś gryzie, że chce mi coś powiedzieć. Wydawać by się mogło, że trzy lata to dużo, jednak potrafię się z nią doskonale dogadać, tak samo, jak Sebastian potrafił niegdyś ze mną. Wiem, że musi sama zacząć rozmowę, jeśli o cokolwiek zapytam, nie powie nic, taka już jest. W końcu zatrzymujemy się pod sklepem czynnym całodobowo, a młoda wpada na pomysł kupienia czegoś do picia, bo na trzeźwo nic mi nie powie. Chwilę później zachowujemy się jak dwie gówniary, pijąc czerwone wino z papierowej torebki, siedząc na oparciu parkowej ławki. Brakowało mi tego we Włoszech, tej dziecinnej radości z życia, dziecinnego zachowania, chwili sprzecznej z prawem. We Włoszech musiałam dorosnąć, nie ważne, że psychicznie nie byłam na to gotowa.
     - Powiedz mi, jak sobie poradziłaś sama we Włoszech? 
  - Wiesz... Jakoś musiałam dać sobie radę. Nie było łatwo, wcześniej przecież nie wiedziałam, jak to jest żyć samemu, dbać o mieszkanie, rachunki, jedzenie... W gruncie rzeczy, nie było tak strasznie - uśmiechnęłam się. - Dlaczego o to pytasz?
   - Dostałam propozycję wymiany studenckiej w Berlinie, wszystko w zasadzie już czeka, muszę tylko podjąć decyzję, czy chcę jechać... - uniosła głowę i popatrzyła w niebo, które dzisiejszej nocy nie było pokryte najmniejszymi chmurkami. Nad naszymi głowami górował księżyc. - Jest jeszcze coś... dobra, ktoś... Znamy się dosłownie kilka miesięcy, nie jesteśmy nawet ze sobą, ale...
    - ...czujesz do niego zdecydowanie więcej niż powiedzmy przyjaźń? - dopowiedziałam za nią. Gdzieś z tyłu głowy zaczęły spływać wszystkie wspomnienia, o których przecież starałam się za wszelką cenę zapomnieć we Włoszech. Chyba zaczęła mi się przyglądać, jednak nie jestem tego pewna, bo sama wzrok utkwiłam w przestrzeni parku przed nami. - Domi, mogę dać ci tylko jedną radę... Nigdy nie uciekaj bez słowa, bo w przyszłości będziesz tego okropnie żałować. - Podniosłam się z ławki, wyrzuciłam butelkę po piwie do kosza, poprawiłam rozwiane przez wiatr włosy. - Wracajmy już.
      - Masz rację, wracajmy.
~*~


Dzuzeppe i Maniek: Wróciły, znowu! Jak zawsze po długiej przerwie. 
Przykro nam z tego powodu, ale do tego trzeba się chyba przyzwyczaić. 
Przepraszamy (jak chyba zawsze ☺), ale tak jak już wspominałyśmy, coś innego zawróciło nam w głowach, co odbija się na blogach. Nasza nieobecność usprawiedliwiona jest sprawami prywatnymi, zmianą priorytetów, brakiem czasu i po prostu wypaleniem! Mamy nadzieje, że jako blogerki postawicie się w naszej sytuacji i nas zrozumieć, no ale rozdział jest? Jest. Coś się dzieje? To zostawiamy do waszej opinii w komentarzach! :) Udzielajcie się, bo to bardzo motywuje do dalszej pracy!
Całujemy i gorąco ściskamy, D&M (wymyśliłam coś nowego, hehe ☺) ♥

14 komentarzy:

  1. Boski, boski i jeszcze raz boski :) kiedyś pisałam blogi więc wiem jak to jest i wybaczam wam :* dobrze że Olimpia wróciła mam nadzieje że zostanie tu już :) no i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski, boski i jeszcze raz boski :) kiedyś też pisałam blogi więc wiem jak to jest i wam wybaczam :* dobrze że Olimpa wróciła i mam nadzieje że już tu zostanie :) no i czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że taki przyjaciel jak Seba to skarb. Dobrze, że Olimpia wróciła może powinna tutaj zostać. Wszyscy pewnie jej wybaczą. Powinna również porozmawiać ze starymi przyjaciółmi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna Olimpia, namieszała sobie w życiu, ale wierzę, że z tego w jakiś sposób wybrnie. Pomoże jej Sebastian, Dominika, cała rodzina Ignaczaków i na pewno znajdą się jeszcze jakieś dobre dusze. Niech tylko nie wraca już do tych Włoch. Tu jej będzie najlepiej. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wierze, że jak Olimpia odetnie się od przeszłości zazna szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Olimpia da radę i poradzi sobię wierze w to ;3
    Dopiero dzisiaj spojrzałam na blogera i zdałam sobie sprawę, że nie czytałam już paru rozdziałów. Nie wiem jak to się mogło stać ;)
    czekam niecierpliwie na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Olimpia popełniła błąd. Uciekła. A teraz mierzy się z przeszłością. Ale nie ma takiego błędu, którego nie można naprawić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na dwójkę ;)
    http://my-life-is-written-in-my-pen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do mnie na II rozdział:
    http://milosc-o-smaku-siatkowki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś szalona, kochasz ryzyko, ale czy zaryzykujesz swoje małżeństwo dla przelotnego romansu? Teraz mówisz ,że nie byłabyś w stanie...Zadam cię jedno pytanie: Czy byłabyś w stanie zdradzić? Dzisiaj odpowiesz ,że nie...A ja ci mówię, że właśnie, że tak!!! Nigdy nie byłaś grzeczną dziewczynką i nigdy nie będziesz...Ale przecież:Grzeczne dziewczynki idą do nieba....Niegrzeczne mają raj na ziemi... -Oto fragment mojego prologu, mam nadzieję, że wejdziesz i zostaniesz ..:D
    http://ty-i-ja-forever.blogspot.com/
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, zostałaś nominowana do Liebster Award! :) Szczegóły tutaj --> http://iwannabeimmortal.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! Należy ci się nominacja do Liebster Awards więcej dowiesz się na http://gdyby-bylo-cos-nie-tak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam :*
    Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej szczegółów tutaj. :
    http://my-life-is-written-in-my-pen.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. jestem tu nowa xD świetne opowiadanie :) nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D ciekawe co takiego/kogo zostawiła bez słowa, choć mam pewne domysły zobaczymy czy mam racje! :) obyście dużo weny mieli :D
    M.

    OdpowiedzUsuń