Grzesiek.
Niedawna rozmowa z córką naprawdę wiele mu uświadomiła. Pokazała, jak bardzo spoczął na laurach i przestał się starać o wszystko, co go otacza. Zdał sobie sprawę, że zaczęło zadowalać go to, co już zdobył, a o resztę nie chciało mu się starać. Przecież on jest Grzegorzem Łomaczem, człowiekiem, który ma wszystko, który niczego nie może stracić. Skąd jedynie może wiedzieć, że kiedyś nadejść mogą takie dni, w których zostanie sam jak palec, bo o nic nie będzie się starał. Zadowolił się teraźniejszością, nie myśląc o tym, co będzie. Na szczęście w jego życiu gości jedna mała istotka, która nie pozwala mu przestać się starać. Ma Olimpię.
Dzisiejszy wieczór spędzi jednak najprawdopodobniej sam, gdyż dziewczynka dzisiejszą noc spędzi u Oli razem ze swoim psem, Frankiem. Zwyczajnie spakowała najpotrzebniejsze rzeczy do torby i powiedziała, że potrzebuje damskiego towarzystwa. Nie miał nic do powiedzenia. Zawiózł więc dziewczynkę i zwierzaka do Oli. Nie wszedł jednak nawet do środka. Dzisiejszy wieczór chciał spędzić na przemyśleniach. Najpierw bezczynnie jeździł ciemnymi już ulicami Gdańska i obserwował, jak ludzie w różnym wieku próbują dostać się do domów, jak młodzież zmierza najpewniej na jakieś imprezy. Czuł się tak, jakby jedynie on nie miał celu podróży. W końcu postanowił kupić wino i udać się w bardzo dobrze znanym sobie kierunku.
- Grzesiek? Co ty tu robisz? - Ala przywitała go w dresie. Otworzyła szeroko drzwi i wpuściła do środka.
Od razu poszedł do kuchni i sam znalazł lampki do wina oraz drobne przekąski, które jego przyjaciółka zawsze trzymała w tym samym miejscu, w szafce nad zlewem. Dziewczyna zmieniła jedynie stary dres na dżinsy oraz wełniany sweter i zasiadła na kanapie, czekając na to, aż mężczyzna wszystko przygotuje. U niej w mieszkaniu czuł się tak jak u siebie, więc Ala zawsze pozwalała mu się krzątać po jej kuchni. Wreszcie wkroczył do salonu z paczką chipsów, krakersami, winem oraz informacją, że zaraz będą mogli jeść również i pizzę. Usiadł obok przyjaciółki na kanapie i odetchnął głęboko, opierając głowę o oparcie. Tego właśnie potrzebował. Chwili odpoczynku.
- Aluś, dlaczego nam nie wyszło nigdy? - zapytał godzinę później, gdy dziewczyna leżała z głową na jego kolanach i śledziła akcję filmu, który oglądali.
- Bo ty nigdy nie przestałeś Jej kochaś, Grzesiu... - odpowiedziała, podnosząc się i wpatrując się w jego oczy. - Ja nigdy nie byłam dziewczyną, którą traktowałbyś jako kandydatkę na dziewczynę, żonę... Ja od zawsze zakodowana w twojej głowie byłam jako przyjaciółka. Tylko Ją pokochałeś tak mocno.
- Ale przecież można powiedzieć, że my... byliśmy ze sobą - westchnął, opróżniając do końca kieliszek.
- Nie Grzesiek... To ja zawsze byłam przy tobie. Ty byłeś ze mną jedynie w łóżku.
- Przepraszam cię... - przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Najdziwniejsze jest to, że dopiero twoja córka potrafiła uświadomić mi to, że nigdy nic między nami nie będzie... Grzesiek, nie spiernicz tego, co jest między tobą a Olą. Nie strać jej ponownie...
- Co?
- Nic... Nigdy nie odpuszczaj.
Nie wiedział do końca, co mogą znaczyć słowa jego przyjaciółki. Nawet nie próbował jednak domyślić się, co miała na myśli i dlaczego miałby znów stracić Olę, skoro zna ją od niedawna. Zajął się szczerymi rozmowami z dziewczyną na temat Bartka, jego przyjaciela z boiska. Ucieszył się, gdy powiedziała mu, że być może coś z tego będzie. Zawsze pragnął tego, by była szczęśliwa, bo sam podświadomie wiedział, że nie jest w stanie tego szczęście jej dać. Może Alicja rzeczywiście ma rację i nigdy nie przestał kochać swojej pierwszej miłości? Może teraz krzywdzi Olę, bo nie jest w stanie odciąć się od tamtych wydarzeń? Może los da mu jeszcze szansę, by być szczęśliwym?
Ola.
Pierwszy raz od przyjazdu do Gdańska spędza dzień z Małą. Obie już parę dni wcześniej to zaplanowały, a dzisiejszego dnia była ku temu najlepsza okazja, gdyż sam Grzesiek miał dość bycia ojcem. Nie dziwiła mu się. W końcu nie każdy z dnia na dzień zostaje ojcem i świetnie odnajduje się w nowej roli, jak zrobił to rozgrywający. Ponadto i Olimpii brakowało obecności matki. Cieszyła się, bo i ona tęskniła. Brakowało jej śmiechu córki, która zawsze była przy niej. Brakowało jej obecności tej Małej kruszynki, którą nosiła pod sercem przez dziewięć miesięcy, która przyszła na świat jako owoc miłości. To że ojciec dziewczynki nie wiedział o jej istnieniu, nie znaczy że nie kochał jej matki, że nie kochał Oli.
- Olimpia otwórz! - krzyknęła do córki, gdyż sama zajęta była przygotowywaniem kolacji.
- Wujek! - usłyszała radosny głos córki, a po chwili w kuchni zobaczyła dziewczynkę oraz swojego brata.
- O proszę, kto do mnie zawitał! - uśmiechnęła się do Maćka, by zatonąć w jego ramionach. - Nawet nie zadzwoniłeś, że przyjedziesz. Ciesz się, że Olimpia akurat jest.
- Cieszę się, że widzę was obie - przytulił siostrę i siostrzenice.
Kobieta poczuła się tak, jakby była w swoim rodzinnym mieście, przebywała w rodzinnym domu, razem z najbliższymi. Z bratem miała niepowtarzalnie dobry kontakt, który zawdzięcza poniekąd swojej córce. Doskonale pamięta, jak z jej ust padło wyznanie, że zostanie mamą. Pamięta, jak rodzice niemal wyrzucili ją początkowo z domu, a jedynie znienawidzony do tej pory młodszy o dwa lata brat się za nią wstawił. Pamięta, jak wybiegł za nią z domu uprzednio krzycząc na matkę i ojca. To on całą noc plątał się z nią po mieście, sprawiając, że przestała płakać, a nawet uśmiechnęła się i zaczęła cieszyć się tym, że nosi pod sercem małą cząstkę siebie i swojej miłości. Jako jedyny się od niej nie odwrócił. Wręcz przeciwnie. Był z nią przez cały ten czas i jest do tej pory.
To dopiero tamtej nocy zdała sobie sprawę, że ma brata, na którego zawsze może liczyć. To było wspaniałe uczucie, gdy po raz pierwszy usłyszała bicie serca swojego Maluszka. Popłakała się wtedy, ale miała obok siebie Maćka. Razem chodzili do sklepów dziecięcych i wybierali śpioszki czy zabawki dla jej dziecka. To on pomógł jej odnowić pokój na poddaszu, to on malował ściany, odnowił ich starą kołyskę. To on obrywał za jej zmieniający się humor i biegał do kuchni po zachcianki. To on był przy niej, gdy dowiedziała się, że na świat przyjdzie jej córeczka. To wreszcie on trzymał ją za rękę, gdy w jednym z Warszawskich szpitali na świat przyszła Olimpia. Olimpia Łomacz.
- Zasnęła - wyszeptał. Usiadł obok niej na kanapie i przytulił.
- W końcu swojego ukochanego wujka nie widziała prawie miesiąc, więc ja się nie dziwię, że padła.
- Dzięki temu możemy pogadać. Ola... - uniósł jej podbródek, ucałował czoło i zmusił spojrzeniem, żeby się uśmiechnęła.
- To wszystko nie ma sensu... - westchnęła, podchodząc do okna. - Grzesiek mnie nie kocha.
- Gdyby cię nie kochał, to nie oddałby córki obcej kobiecie, a o tym, że jesteś jej matką, nie wie na pewno.
- To dlaczego jeszcze ani razu nie usłyszałam, że coś do mnie czuje? - odwróciła się w stronę brata. - Maciek, on ma mnie jedynie za opiekunkę dla Olimpii, gdy ma mecze i treningi - jej oczy zrobiły się szkliste. Poczuła na swoich ramionach dłonie brata, który mocno ją przytulił. - Zrozum, ja zwyczajnie boje się tego, że narobiłam tylko niepotrzebnych nadziei Olimpii i niejako też Grześkowi...
- Grzesiek? Co ty tu robisz? - Ala przywitała go w dresie. Otworzyła szeroko drzwi i wpuściła do środka.
Od razu poszedł do kuchni i sam znalazł lampki do wina oraz drobne przekąski, które jego przyjaciółka zawsze trzymała w tym samym miejscu, w szafce nad zlewem. Dziewczyna zmieniła jedynie stary dres na dżinsy oraz wełniany sweter i zasiadła na kanapie, czekając na to, aż mężczyzna wszystko przygotuje. U niej w mieszkaniu czuł się tak jak u siebie, więc Ala zawsze pozwalała mu się krzątać po jej kuchni. Wreszcie wkroczył do salonu z paczką chipsów, krakersami, winem oraz informacją, że zaraz będą mogli jeść również i pizzę. Usiadł obok przyjaciółki na kanapie i odetchnął głęboko, opierając głowę o oparcie. Tego właśnie potrzebował. Chwili odpoczynku.
- Aluś, dlaczego nam nie wyszło nigdy? - zapytał godzinę później, gdy dziewczyna leżała z głową na jego kolanach i śledziła akcję filmu, który oglądali.
- Bo ty nigdy nie przestałeś Jej kochaś, Grzesiu... - odpowiedziała, podnosząc się i wpatrując się w jego oczy. - Ja nigdy nie byłam dziewczyną, którą traktowałbyś jako kandydatkę na dziewczynę, żonę... Ja od zawsze zakodowana w twojej głowie byłam jako przyjaciółka. Tylko Ją pokochałeś tak mocno.
- Ale przecież można powiedzieć, że my... byliśmy ze sobą - westchnął, opróżniając do końca kieliszek.
- Nie Grzesiek... To ja zawsze byłam przy tobie. Ty byłeś ze mną jedynie w łóżku.
- Przepraszam cię... - przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Najdziwniejsze jest to, że dopiero twoja córka potrafiła uświadomić mi to, że nigdy nic między nami nie będzie... Grzesiek, nie spiernicz tego, co jest między tobą a Olą. Nie strać jej ponownie...
- Co?
- Nic... Nigdy nie odpuszczaj.
Nie wiedział do końca, co mogą znaczyć słowa jego przyjaciółki. Nawet nie próbował jednak domyślić się, co miała na myśli i dlaczego miałby znów stracić Olę, skoro zna ją od niedawna. Zajął się szczerymi rozmowami z dziewczyną na temat Bartka, jego przyjaciela z boiska. Ucieszył się, gdy powiedziała mu, że być może coś z tego będzie. Zawsze pragnął tego, by była szczęśliwa, bo sam podświadomie wiedział, że nie jest w stanie tego szczęście jej dać. Może Alicja rzeczywiście ma rację i nigdy nie przestał kochać swojej pierwszej miłości? Może teraz krzywdzi Olę, bo nie jest w stanie odciąć się od tamtych wydarzeń? Może los da mu jeszcze szansę, by być szczęśliwym?
Ola.
Pierwszy raz od przyjazdu do Gdańska spędza dzień z Małą. Obie już parę dni wcześniej to zaplanowały, a dzisiejszego dnia była ku temu najlepsza okazja, gdyż sam Grzesiek miał dość bycia ojcem. Nie dziwiła mu się. W końcu nie każdy z dnia na dzień zostaje ojcem i świetnie odnajduje się w nowej roli, jak zrobił to rozgrywający. Ponadto i Olimpii brakowało obecności matki. Cieszyła się, bo i ona tęskniła. Brakowało jej śmiechu córki, która zawsze była przy niej. Brakowało jej obecności tej Małej kruszynki, którą nosiła pod sercem przez dziewięć miesięcy, która przyszła na świat jako owoc miłości. To że ojciec dziewczynki nie wiedział o jej istnieniu, nie znaczy że nie kochał jej matki, że nie kochał Oli.
- Olimpia otwórz! - krzyknęła do córki, gdyż sama zajęta była przygotowywaniem kolacji.
- Wujek! - usłyszała radosny głos córki, a po chwili w kuchni zobaczyła dziewczynkę oraz swojego brata.
- O proszę, kto do mnie zawitał! - uśmiechnęła się do Maćka, by zatonąć w jego ramionach. - Nawet nie zadzwoniłeś, że przyjedziesz. Ciesz się, że Olimpia akurat jest.
- Cieszę się, że widzę was obie - przytulił siostrę i siostrzenice.
Kobieta poczuła się tak, jakby była w swoim rodzinnym mieście, przebywała w rodzinnym domu, razem z najbliższymi. Z bratem miała niepowtarzalnie dobry kontakt, który zawdzięcza poniekąd swojej córce. Doskonale pamięta, jak z jej ust padło wyznanie, że zostanie mamą. Pamięta, jak rodzice niemal wyrzucili ją początkowo z domu, a jedynie znienawidzony do tej pory młodszy o dwa lata brat się za nią wstawił. Pamięta, jak wybiegł za nią z domu uprzednio krzycząc na matkę i ojca. To on całą noc plątał się z nią po mieście, sprawiając, że przestała płakać, a nawet uśmiechnęła się i zaczęła cieszyć się tym, że nosi pod sercem małą cząstkę siebie i swojej miłości. Jako jedyny się od niej nie odwrócił. Wręcz przeciwnie. Był z nią przez cały ten czas i jest do tej pory.
To dopiero tamtej nocy zdała sobie sprawę, że ma brata, na którego zawsze może liczyć. To było wspaniałe uczucie, gdy po raz pierwszy usłyszała bicie serca swojego Maluszka. Popłakała się wtedy, ale miała obok siebie Maćka. Razem chodzili do sklepów dziecięcych i wybierali śpioszki czy zabawki dla jej dziecka. To on pomógł jej odnowić pokój na poddaszu, to on malował ściany, odnowił ich starą kołyskę. To on obrywał za jej zmieniający się humor i biegał do kuchni po zachcianki. To on był przy niej, gdy dowiedziała się, że na świat przyjdzie jej córeczka. To wreszcie on trzymał ją za rękę, gdy w jednym z Warszawskich szpitali na świat przyszła Olimpia. Olimpia Łomacz.
- Zasnęła - wyszeptał. Usiadł obok niej na kanapie i przytulił.
- W końcu swojego ukochanego wujka nie widziała prawie miesiąc, więc ja się nie dziwię, że padła.
- Dzięki temu możemy pogadać. Ola... - uniósł jej podbródek, ucałował czoło i zmusił spojrzeniem, żeby się uśmiechnęła.
- To wszystko nie ma sensu... - westchnęła, podchodząc do okna. - Grzesiek mnie nie kocha.
- Gdyby cię nie kochał, to nie oddałby córki obcej kobiecie, a o tym, że jesteś jej matką, nie wie na pewno.
- To dlaczego jeszcze ani razu nie usłyszałam, że coś do mnie czuje? - odwróciła się w stronę brata. - Maciek, on ma mnie jedynie za opiekunkę dla Olimpii, gdy ma mecze i treningi - jej oczy zrobiły się szkliste. Poczuła na swoich ramionach dłonie brata, który mocno ją przytulił. - Zrozum, ja zwyczajnie boje się tego, że narobiłam tylko niepotrzebnych nadziei Olimpii i niejako też Grześkowi...
~*~*~
Cześć Wam :D
To znowu ja (Dzuzeppe) :)
Maniek się rozchorowała, z resztą ja też i to dlatego tak długo nas tu nie było. :(
Jak widzicie zarówno Grzesiek jak i Ola przeprowadzają poważne rozmowy ze swoimi przyjaciółmi, które miejmy nadzieje przyniosą jakieś skutki :D
Mam pytanie do Was.
Ile jeszcze chciałyście epizodów, żeby się tu pojawiło? :P
Bo my otwarte na propozycje jesteśmy i śmiało możecie pisać do nas na Gadu i zgłaszać pomysły odnośnie dalszych losów naszych bohaterów (namiary znajdziecie w odpowiedniej zakładce KONTAKT) ;-)
To znowu ja (Dzuzeppe) :)
Maniek się rozchorowała, z resztą ja też i to dlatego tak długo nas tu nie było. :(
Jak widzicie zarówno Grzesiek jak i Ola przeprowadzają poważne rozmowy ze swoimi przyjaciółmi, które miejmy nadzieje przyniosą jakieś skutki :D
Mam pytanie do Was.
Ile jeszcze chciałyście epizodów, żeby się tu pojawiło? :P
Bo my otwarte na propozycje jesteśmy i śmiało możecie pisać do nas na Gadu i zgłaszać pomysły odnośnie dalszych losów naszych bohaterów (namiary znajdziecie w odpowiedniej zakładce KONTAKT) ;-)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe:*
Dzuzeppe:*
Zapraszam:
świetny :) Nie sądziłam, że Grzesiek może aż tak bardzo przywiązać a się do Oli i córki :) Oby tylko nie zrobił nic głupiego gdy dowie się prawdy :)
OdpowiedzUsuńFaceci to są ślepi... Nawet Ala dostrzegła kim jest na prawdę Ola, zastanawiam się jak on mógł jej nie poznać....
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Cieszę się, że Grzesiek zrozumiał, że Ala będzie szczęśliwa z innym, a on ma szansę na szczęście u boku Oli. Mam nadzieję, że będzie o nią walczył!
OdpowiedzUsuńAla domyśla się kim jest Ola. Mogłaby mu ułatwić, powiedzieć prawdę. Praktycznie już się wygadała, ale on tego nie zauważył. Może w końcu skojarzy fakty? Czy naprawdę facetom wszystko trzeba tak dokładnie tłumaczyć?
A Ola nie może się teraz wycofać ze swojego planu. Ona nie widzi, że on coś do niej czuje? A pocałunki w policzek, czułe gesty? Może rzeczywiście ostatnio skupił się na siatkówce, ale ona i Olimpia również są dla niego ogromnie ważne...
Ten rozdział pozostawia masę pytań... Mam nadzieję, że niedługo Grzesiek wyzna Oli miłość ;]
Kocham to opowiadanie <3 Jak dla mnie im więcej epizodów, tym lepiej ^^
Zdrówka, dziewczyny :)
Buziaki ;*
Ola i Grzegorz przeżywają chwile zwątpienia i wcale im się nie dziwię. Ich znajomość jest dziwna, a najważniejszą osobą w tym jest ich córka. Niestety jeśli im obojgu powinie się noga, to właśnie Olimpia będzie najbardziej pokrzywdzona!
OdpowiedzUsuńBoże, tak się o nich boje.
OdpowiedzUsuńZarówno Ole jak i Grześka dopadło zwątpienie, które prędzej czy później musiało przyjść. W ogóle ta ich znajomość jest dziwna, bo jak można nie pamiętać kogoś, kogo się kochało...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie lubię tych swoich opóźnień i nawet nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale jestem teraz :) Dobrze mieć przyjaciela który wesprze doradzi, czasami nawet nawrzeszczy, człowiek nie może być sam, musi mieć kogoś kto go rozumie, tu oboje maja takie osoby. Ala widzę wie więcej niż Grzesiek, nie wiem czy dobrym pomysłem jest ukrywanie tego. Czasami mam wrażenie że skoro Grzesiek tak naprawdę zapomniał o Oli bo nie potrafi jej rozpoznać a nawet dostrzec w tej teraźniejszej Oli dawnej ukochanej to na nią nie zasługuje, przecież powinien się połapać, przynajmniej mieć jakieś omany ze ta teraźniejsza Ola bardzo mu przypomina dawną ukochaną a on jest jak dziecko we mgle
OdpowiedzUsuńTakże tego.... jestem :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdział,czasami potrzebna jest taka rozmowa z przyjacielem.......
Jestem ciekawa czy Grzesiek się domyśli o co chodziło przyjaciółce....
Buźka :*
Jak mógł Grzesiek nie domyślić się po słowach Ali? Nie wiem. Szkoda, że tak późno dotarło do niego jak krzywdził Alę. Ola chyba sama zapędziła sie w kozi róg. Nie wiem co teraz byłoby dobre? Bo Grzesie nie wybaczy od tak, że ukrywała przed nim fakt posiadania córki, że wpędziła go w taka sytuację. A teraz coś czego nie ogarniam :D Do tej chwili myślałam, że poczęcie Olimpii było podczas przypadkowej nocy, a okazuje się, że Grzesiek nie przestał Tej kobiety (Oli) kochać, więc jak może w ciągu kilku lat zupełnie zapomnieć? :/ Nie wiem, może ja coś źle kojarzę.
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
Wiesz co to taka podświadoma miłość? Kochasz, nie zdając sobie z tego sprawy.
UsuńTutaj Grzesiek każdą swoją kobietę porównywał do swojego ideału, który wykreował na podstawie Oli. Tylko sam tego nie zauważył. Dla niego było to zupełnie normalne. ;-)
Nie kreuj scenariuszy, bo nam tu całą fabułę rozszyfrujesz :-P
Całuję,
Dzuzeppe :-*
Yeah! Choć raz mi się uda! :P
UsuńJak ja uwielbiam, gdy odpisujesz na moje komentarze tłumacząc :D
:*
Kiedy oni benda razem kiedy grzesiek dowie się prawdy kiedy pytam się
OdpowiedzUsuńhej,byłabym wdzięczna jakbyś wpadła do mnie na bloga, dopiero zaczęłam pisać, pozdrawiam http://milosc-siatkowka-nadzieja.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń