Grzesiek.
Dzień za dniem wydawał się mu identyczny. Wstawał rano, wychodził na spacer z psem, po powrocie budził córkę, szykował śniadanie, konsumował je z pociechą, szedł na trening, spędzał czas z córką, jadł na obiad, wracał na trening, wsuwał kolację, kładł Olimpię spać, wychodził z Frankiem, po czym sam szedł w kimono. Nie miał czasu dla Oli, ale mimo to pamiętał noc spędzoną z nią w hotelu. Pamięta jak błądził swoimi ustami po jej ciele, szeptał do ucha słodkie słówka, ona się śmiała i oddała się mu. Na jego twarz wstępował uśmiech, gdy i ona była uśmiechnięta. Przedłużał każdy pocałunek, chcą ciągle czuć jej usta i spędzać tę noc wiecznie. Czuł, że przeżywa déjà vu, lecz nie umiał zdefiniować, z którą panienką spędzał równie podobną noc. A powinien.
-Tatusiu, śpisz?- nad kanapą stała Olimpia, trzymając rączki za plecami i przyglądając się ojcu.
-Nie.- wymruczał Grzegorz. Co prawda nie spał, ale nie był też na tyle przytomny, aby kontaktować z rzeczywistością.
-Tato, wykańczasz się na tych treningach!
-To moja praca, Słońce...
-A jak coś ci się stanie przez ten nadmiar pracy?!
-Skąd ty takie mądre zdania wymyślasz, hę?- Olimpia jak na swój wiek była bardzo dojrzała. Używała słownictwa, które Grzegorz nigdy na uszy nie słyszał.
Mała wychowywała się bez ojca, miała tylko młodą matkę, co wywnioskował z wcześniejszych opowieści córki. Wiele razy poruszał temat jej rodzicielki, chciał dowiedzieć kim jest ta kobieta, która podrzuciła mu dziecko pod wycieraczkę. Jednak blondyneczka milczała jak grób podkreślając, że sam się domyśli. W głębi serca mężczyzna dziękował jej mamie, za to co zrobiła. Dzięki Olimpii jego życie nabrało kolorów i szczęścia, a on uśmiecha się o wiele częściej i niż wcześniej.
-Nie odwracaj kota ogonem, tato. Kiedy ostatni raz byłeś na randce z Olą?
-Nie rozmawiajmy o tym...
-Dlaczego? Tatusiu, ja chcę żebyś był szczęśliwy, a uśmiechasz się tylko gdy widzisz ciocię.
-Nieprawda. Gdy bawię się z tobą też jestem uśmiechnięty.- zaczął łaskotać córkę, a śmiech Olimpii był melodią dla jego uszy. Tak wyobrażał sobie swoją rodzinę, ale w tym obrazku brakuje jednego puzzla, kobiety która uspokoi tą dwójkę - Aleksandry.
-Tatku, weź zajmij się sobą. Zapuściłeś się w ostatnim czasie, nawet Ola tak uważa.- trafnie zauważyła jego córka, leżąc na jego brzuchu. Grzesiek przez ogrom pracy nie zwracał uwagi na swój wygląd, skupiał się tylko na treningach i o utrzymaniu się na wysokim miejscu w tabeli.- W tej brodzie wyglądasz jak King-Kong.
-Mi się ta broda podoba, nie przesadzaj.
-Albo ty zajmiesz się sobą i ciocią w tej chwili, albo ja zrobię to za ciebie.- zakończyła rozmowę sześciolatka i ruszyła do swojego pokoju.
-Nie pyskuj! I wracaj mi tu natychmiast!- Grzesiek podniósł głos, ale bez skutku, gdyż usłyszał tylko huk zamykanych drzwi.- Nie trzaskaj drzwiami, Olimpia!
Ola.
Przez ostatni czas miała spokój od Grześka. Jednak nie była szczęśliwa z tego powodu. Tęskniła za nim, jedyną cząstką jego była Olimpia, która przesiadywała w kawiarence tak jak zwykle.
Spędzanie czasu z córką dawało jej wiele radości, gdyż widywała ją bardzo rzadko. Chciała, żeby koło Małej siedział Grzegorz, aby był w każdej sekundzie ich życia. Czuła, że gdy wyjawi mu prawdę ich relację nieodwracalnie się popsują. Była tak szczęśliwa, gdy spędzała czas z Łomaczem, mężczyzna miał pomysły jak z bajki.
Czuła, że jest Królewną, która odnalazła swojego Księcia, jednak była uwięziona w wierzy strzeżonej przez smoka. Jej Książę niepostrzeżenie dostawał się do wierzy i wychodził z niej, ale w przyszłości, ten niewidzialny most spłonie i już nigdy nie spotka swojego Królewicza.
-...mamo?- Olimpia wyrwała ją z transu.
-Tak?
-Myślałaś o tacie, prawda?- dziewczynka splotła dłonie na klatce piersiowej i patrzyła na kobietę spod oka.
-Nie... myślałam o... smokach.- uśmiechnęła się na siłę. Jej córkę prychnęła i usiadła na stole, ciągle patrząc na mamę.- Co to było?
-Obydwoje zachowujecie się, jakbyście się nie znali.
-Przecież wiesz, że tata ma teraz ważne treningi. Musi się skupić, bo odgrywa bardzo ważną rolę w drużynie.
-To że jest kapitanem nie oznacza, że zaraz mam bardzo ważną role.
-Zgadzam się, ale tata jest też rozgrywającym, a to oznacza, że prowadzi całą grę i od niego zależy czy piłka pójdzie w siatkę czy w boisko.
-Skąd to wiesz?- zapytała podejrzliwie sześciolatka.
-Lata słuchania opowieści twojego tatulka.
Dzień za dniem wydawał się mu identyczny. Wstawał rano, wychodził na spacer z psem, po powrocie budził córkę, szykował śniadanie, konsumował je z pociechą, szedł na trening, spędzał czas z córką, jadł na obiad, wracał na trening, wsuwał kolację, kładł Olimpię spać, wychodził z Frankiem, po czym sam szedł w kimono. Nie miał czasu dla Oli, ale mimo to pamiętał noc spędzoną z nią w hotelu. Pamięta jak błądził swoimi ustami po jej ciele, szeptał do ucha słodkie słówka, ona się śmiała i oddała się mu. Na jego twarz wstępował uśmiech, gdy i ona była uśmiechnięta. Przedłużał każdy pocałunek, chcą ciągle czuć jej usta i spędzać tę noc wiecznie. Czuł, że przeżywa déjà vu, lecz nie umiał zdefiniować, z którą panienką spędzał równie podobną noc. A powinien.
-Tatusiu, śpisz?- nad kanapą stała Olimpia, trzymając rączki za plecami i przyglądając się ojcu.
-Nie.- wymruczał Grzegorz. Co prawda nie spał, ale nie był też na tyle przytomny, aby kontaktować z rzeczywistością.
-Tato, wykańczasz się na tych treningach!
-To moja praca, Słońce...
-A jak coś ci się stanie przez ten nadmiar pracy?!
-Skąd ty takie mądre zdania wymyślasz, hę?- Olimpia jak na swój wiek była bardzo dojrzała. Używała słownictwa, które Grzegorz nigdy na uszy nie słyszał.
Mała wychowywała się bez ojca, miała tylko młodą matkę, co wywnioskował z wcześniejszych opowieści córki. Wiele razy poruszał temat jej rodzicielki, chciał dowiedzieć kim jest ta kobieta, która podrzuciła mu dziecko pod wycieraczkę. Jednak blondyneczka milczała jak grób podkreślając, że sam się domyśli. W głębi serca mężczyzna dziękował jej mamie, za to co zrobiła. Dzięki Olimpii jego życie nabrało kolorów i szczęścia, a on uśmiecha się o wiele częściej i niż wcześniej.
-Nie odwracaj kota ogonem, tato. Kiedy ostatni raz byłeś na randce z Olą?
-Nie rozmawiajmy o tym...
-Dlaczego? Tatusiu, ja chcę żebyś był szczęśliwy, a uśmiechasz się tylko gdy widzisz ciocię.
-Nieprawda. Gdy bawię się z tobą też jestem uśmiechnięty.- zaczął łaskotać córkę, a śmiech Olimpii był melodią dla jego uszy. Tak wyobrażał sobie swoją rodzinę, ale w tym obrazku brakuje jednego puzzla, kobiety która uspokoi tą dwójkę - Aleksandry.
-Tatku, weź zajmij się sobą. Zapuściłeś się w ostatnim czasie, nawet Ola tak uważa.- trafnie zauważyła jego córka, leżąc na jego brzuchu. Grzesiek przez ogrom pracy nie zwracał uwagi na swój wygląd, skupiał się tylko na treningach i o utrzymaniu się na wysokim miejscu w tabeli.- W tej brodzie wyglądasz jak King-Kong.
-Mi się ta broda podoba, nie przesadzaj.
-Albo ty zajmiesz się sobą i ciocią w tej chwili, albo ja zrobię to za ciebie.- zakończyła rozmowę sześciolatka i ruszyła do swojego pokoju.
-Nie pyskuj! I wracaj mi tu natychmiast!- Grzesiek podniósł głos, ale bez skutku, gdyż usłyszał tylko huk zamykanych drzwi.- Nie trzaskaj drzwiami, Olimpia!
Ola.
Przez ostatni czas miała spokój od Grześka. Jednak nie była szczęśliwa z tego powodu. Tęskniła za nim, jedyną cząstką jego była Olimpia, która przesiadywała w kawiarence tak jak zwykle.
Spędzanie czasu z córką dawało jej wiele radości, gdyż widywała ją bardzo rzadko. Chciała, żeby koło Małej siedział Grzegorz, aby był w każdej sekundzie ich życia. Czuła, że gdy wyjawi mu prawdę ich relację nieodwracalnie się popsują. Była tak szczęśliwa, gdy spędzała czas z Łomaczem, mężczyzna miał pomysły jak z bajki.
Czuła, że jest Królewną, która odnalazła swojego Księcia, jednak była uwięziona w wierzy strzeżonej przez smoka. Jej Książę niepostrzeżenie dostawał się do wierzy i wychodził z niej, ale w przyszłości, ten niewidzialny most spłonie i już nigdy nie spotka swojego Królewicza.
-...mamo?- Olimpia wyrwała ją z transu.
-Tak?
-Myślałaś o tacie, prawda?- dziewczynka splotła dłonie na klatce piersiowej i patrzyła na kobietę spod oka.
-Nie... myślałam o... smokach.- uśmiechnęła się na siłę. Jej córkę prychnęła i usiadła na stole, ciągle patrząc na mamę.- Co to było?
-Obydwoje zachowujecie się, jakbyście się nie znali.
-Przecież wiesz, że tata ma teraz ważne treningi. Musi się skupić, bo odgrywa bardzo ważną rolę w drużynie.
-To że jest kapitanem nie oznacza, że zaraz mam bardzo ważną role.
-Zgadzam się, ale tata jest też rozgrywającym, a to oznacza, że prowadzi całą grę i od niego zależy czy piłka pójdzie w siatkę czy w boisko.
-Skąd to wiesz?- zapytała podejrzliwie sześciolatka.
-Lata słuchania opowieści twojego tatulka.
~*~*~
Witajcie:*
Dzisiaj tak króciutko, jak również tydzień później. Oczywiście ja (Maniek) obarczam się brakiem rozdziału tydzień temu, gdyż według mnie, nauka jest na pierwszym miejscu, potem blogi :)
Zapewne niektóre czytelniczki uważają, że tylko Dzuzeppe prowadzi tego bloga i to nie jest zdziwieniem. To ona was zazwyczaj informuje o blogach, ona publikuje rozdziały i odpowiada na nasze komentarze. Natomiast blog prowadzi również Maniek, tylko ona nie udziela się tak na blogu, gdyż musi się przyzwyczaić do nowego otoczenia w jakim się znalazła :)
Dzuzeppe obchodziła w tamtym tygodniu rocznicę na Blogerze! Z tej oto okazji życzymy jej mnóstwa cztelniczek, weny, wspaniałych blogów i czego sobie wymarzy oraz mnóstwa tańczących kotów ♥ Dlatego imprezujemy moi drodzy, nie zważając na prace w ciągu tygodnia :D A podsumowanie jej roku blogowego znajdziecie tu :)
Grzegorz się zapuścił oraz się przemęcza, Olimpia zaczyna mieć humorki i wydaje się być dojrzalsza niż jej wiek na to wskazuje :] Jak myślicie, to dobrze czy źle?
Pozdrawiam cieplutko :*
Zapraszam:
Muzyka, przyjaźń / Zaczynamy z niczym / Ask Maniek
Pozory małżeństwa #17 / Sobotnia noc #12 / Ask Dzuzeppe
Zapraszam:
Muzyka, przyjaźń / Zaczynamy z niczym / Ask Maniek
Pozory małżeństwa #17 / Sobotnia noc #12 / Ask Dzuzeppe